


Odrestaurowany i przebudowany po licznych pożarach ratusz, z dumą eksponuje tablicę, na której w chronologicznym skrócie odnotowano dzieje miasta. Niekoniecznie łaskawa była historia dla Lubomierza. Na jego tyłach straszy ponad 3 metrowy pręgierz pamiętający rzeczy, o których nie śniło się filozofom. Wolę nie dociekać, czego był świadkiem.



Ta prosta sceneria idealnie oddaje ducha filmu, dodatkowo potęgowanego przez bardzo przyzwoitą cenę wstępu w sumie 3 zł. Wreszcie muzeum na które mnie stać. Cena niedzisiejsza, zupełnie jak moje dochody. Mój stan konta zatrzymał się najwidoczniej jeszcze w czasach, kiedy atrakcje oscylowały przy takich kwotach. Tym mocniej czuje się potrzebę wsparcia tej radosnej inicjatywy, serwującej już od progu solidną dawkę dobrego humoru.



Gdyby ktoś miał wątpliwości, na co komu takie muzeum to moim zdaniem pełni ono niezwykle ważną, aczkolwiek zapomnianą funkcję. Strzeże dobrego nastroju narodu polskiego przypominając, że poczucie humoru nie boli. Niby tak niewiele, a wystarczy.

Jednak pomimo, że Lubomierz stał się znany dzięki tej
szczególnej produkcji to nie można pominąć całej masy filmów, dla
których również stał się on miejscem akcji. Przypomina o tym alejka
filmowa. Z okazji corocznych festiwalów filmowych miasto odwiedzają największe znamienitości kina. Swoje pamiątkowe tablice mają tu m.in. S. Tym, Zbigniew Cybulski i Anna Dymna. Wychodzi na to, że już przed nami zachwytów nad Lubomierzem było co nie miara.

Kiedy zakosztowaliśmy tej uczty wspomnień, wyruszyliśmy odkryć co
jeszcze Lubomierz ma do zaoferowania. Małe miasta lubię za to, że
wszystko co warto zobaczyć jest w zasięgu kilku kroków. Pojazdy
zmechanizowane są tu zbędne, bo nawet ci którzy nie przepadają za
chodzeniem nie mogą narzekać na zbyt duże odległości.

Po wyjściu z muzeum nasz wzrok przykuł Kościół Św. Maternusa i klasztor obecnie zaadoptowany na internat Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych. Warto go obejść, ponieważ na jego tyłach znajduje się sielski zaułek z małym stawem, będący idealnym miejscem do ucieczki przed zgiełkiem tego hucznego miasta;)


Zanim tam zniknęliśmy zajrzeliśmy po drodze do "Galerii Za Miedzą" usytuowanej w pięknym budynku dawnego kościoła ewangelickiego. I choć galeria była nieczynna to samo przebywanie w towarzystwie wspomnianej budowli było bliskim obcowaniem ze sztuką.


Może Wy byliście i dodacie coś od siebie? A jeśli nie to czy chcielibyście podążyć tropem Kargula i Pawlaka?
Kargul i Pawlak leciał kiedyś co święta, dobra stara polska komedia. Ja nie byłem, ale chętnie się kiedyś wybiorę. Zgadzam się, ze male miasteczka są fajne. Po zdjęciach widać, że Lubomierz to śliczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńŁadnie, ale można by jeszcze trochę odrestaurować, dopracować. Te miejsca jednak jest daleko ode mnie i na razie nie biorę pod uwagę jego odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńSami swoi rządzą :D
OdpowiedzUsuńLubomierz to fajne miasteczko, oczywiście kojarzy się z Kargulem i Pawlakiem. Mi również kojarzy się z muzeum habitów, które miałam tam okazję oglądać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWzrost jest nie tylko dostojny ale i idealny :-)
OdpowiedzUsuńHa ha, czy idealny to bym spekulowała;)
UsuńKargula i Pawlaka spotkalam ;-) kilkanascie lat temu w Muzeum Figur Wsokowych w Miedzyzdrojach.Z checia wybralabym sie do Lubomierza, wyglada interesujaco w Twojej relacji, a ja lubie takie male miasteczka.Ale pewnie nigdy nie bedzie dane mi tam dojechac.Cena biletu jest, ze tak napisze szokujaca.
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jakie wrażenie wywarł na Was sam kościół z ołtarzem ze szklanymi trumnami wraz z relikwiami świętych :)?
OdpowiedzUsuńA jest tam coś takiego?! Kościół był zamknięty, więc nie było okazji sprawdzić.
UsuńOooo jeju, gdybym zwiedziła to miasteczko, cieszyłabym sie jak dziecko! :)
OdpowiedzUsuńps. chyba mi sie nawet zrymowało ;)
Pomimo tego, że oglądałam ich chyba z 1000 razy, to za każdym razem tak samo mocno mnie bawią. Na pewno kiedyś wybiorę się ich tropem :))
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie! Też mam sentyment do tej komedii a poczucie humoru to jedna z tych niewielu " rzeczy" , bez których życie jest nieznośne :))
OdpowiedzUsuńkolejny punkt do odwiedzin na liście. tylko najgorzej z czasem :(
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce! Urocze są te kolorowe kamieniczki, nie mówiąc już o muzeum! Z chęcią się tam wybiorę któregoś dnia :)
OdpowiedzUsuńco ja moe dodac od siebie? Hm..." sady sadami a sprawieliwosc musi byc po naszej stronie!"
OdpowiedzUsuńCo prawda osobiscie nie bylam, ale podoba mi sie bardzo.
OdpowiedzUsuńMiasteczko wielce klimatyczne. Dobrych tekstów w Samych Swoich jest co nie miara. Mnie przypadł do gustu ten, wiecznie aktualny - "A ty co taki zadowolony, jakby rząd upadł?";)
OdpowiedzUsuńAleż pięknie uchwyciłaś miasteczko, jakby było wyludnione. Całkiem jak na filmie, kiedy bohaterowie wracali po wojnie przez miasto do Samych Swoich i Kargulowej Mućki. Sympatyczne miejsce. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPręgierz powiadasz? A nie pomyliłaś z nepomukiem? Chodzi o Jana Nepomucena, sztandarową ikoną czeskiego chrześcijaństwa do zwalczania herezji Jana Husa... oj, mieli Janowie trochę do roboty w religii.
OdpowiedzUsuńA pomysł z drogowskazami do filmowych miast w miejscu nagrywania kultowej polskiej komedii - świetny :)
Miasto obok mojego rodzinnego. Swego czasu bywałam w Lubomierzu na jego święcie, na którym kiedyś nawet wystąpiło Ich Troje :P Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChm, proszę nie zapominać, że Lubomierz Lubomierzem, ale domy Kargula i Pawlaka stoją pod Wrocławiem, ba są nawet potomkowie tego słynnego kota, co z Miasta Łodzi pochodzi :) Film był kręcony trochę tam, a trochę w Dobrzykowicach :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Warto widać odwiedzić, tylko trochę za daleko. Może przy okazji :)
OdpowiedzUsuńw Lubomierzu kręcono kilka scen , Dobrzykowice to jest klimat
OdpowiedzUsuń