
Algarve to rzeczywiście rajskie plaże. Pisałam o nich tutaj i potwierdzam, że biją na głowę wszystkie, jakie do tej pory widziałam. Ich piękno jest niepodważalne i tak hipnotyzujące, że prawie nierealne.
Jeżeli lubicie wylegiwać się na plaży to nie wiem, gdzie szukać piękniejszego krajobrazu. Nie odważyłabym się jednak zdegradować tych wszystkich wyjątkowych miasteczek, które miałam przyjemność przedreptać z wywieszonym językiem. Dlatego liczę, że tym wpisem, choć odrobinę załatam dziury i uzupełnię braki w wizerunku Algarve.
Nasz pobyt na południu sprawie podzieliliśmy pomiędzy Faro i Albufeirę, zaczynając od tej pierwszej. Obie miejscowości potraktowaliśmy jako bazy wypadowe, z tym że z Faro kierowaliśmy się do miast, a z Albufeiry na plaże. Zachwyt nad Albufeirą, który mogłam podzielać tylko do czasu dopóki jej nie odwiedziłam do tej pory pozostaje dla mnie niezbadaną tajemnicą. Podobnie jak nieprzychylne opinie na temat Faro. Moim zdaniem jest dokładnie odwrotne i będę go bronić niczym powstańcy Warszawę.
1. Faro - stolica Algarve, nieszczęśliwie pomijana przez turystów, którzy zaraz po wylądowaniu jadą prosto do kurortów omijając ten punkt na swojej wakacyjnej mapie. Faro utożsamiane jest głównie z lotniskiem, które stanowi punkt przesiadkowy do dalszej podróży. Jest to wielkim ciosem dla miasta, które ponosi z tego powodu zupełnie niezasłużone straty. W porównaniu z popularnymi miejscowościami Faro świeci pustkami, smuci widok opuszczonych domów i wyludnionych ulic, na których wcale nie tak łatwo spotkać turystę. Tymczasem to przyjemne miasteczko ma całkiem dużo do zaoferowania. Przyjemna starówka, romantyczne brukowane uliczki, morska przystań, czy kolorowe budynki zdobione charakterystycznymi "azulejos", które nie bez powodu ukochały same bociany. Jak dla mnie jedno z przyjemniejszych miast, gdzie brak turystów, choć z perspektywy miasta niekorzystny, dla nas stanowił ogromny plus.





2. Olhao - bardzo urokliwa i barwna miejscowość z portem rybackim, dużym targiem i obłędnym rezerwatem przyrody. Pisałam o nim tutaj. Niesamowite miejsce na całodniowy wypad z możliwością zorganizowania pikniku. Dojazd z Faro pociągiem trwa około 20 min. Bilet 1,40 e/1os w 1 stronę. Koniecznie do zobaczenia!





3. Tavira - dostojne miasteczko podzielone rzeką Rio Gilao na pół, które jako jedyne zaszczyciliśmy obecnością zaraz po wschodzie słońca. Cudownie było włóczyć się pustymi jeszcze uliczkami i podziwiać, jak miasto budzi się do życia. Leniwa i bardzo przyjemna miejscowość z ruinami zamku na wzgórzu, barwnymi domami o ażurowych drzwiach, wspaniałym kamiennym mostem i wakacyjną, odprężającą atmosferą. Bardzo żałowałam, że nie mogłam zabawić tam dłużej, ponieważ w tym miasteczku można skutecznie oduczyć się pośpiechu. Dojazd z Faro pociągiem trwa około 45 minut, a bilet to 3,15 e/1os w 1 stronę.




4. Estoi - będące niemałym zaskoczeniem miasteczko, do którego pojechaliśmy z zamiarem zwiedzania starożytnych ruin Villa Romana de Milreu. Miejscowość robiła wrażenie maleńkiej wioski z głównym placem, na którym honorowe miejsce zajmował centralnie ulokowany kościół. W drodze powrotnej mając sporo czasu do autobusu zapuściliśmy się w boczne uliczki licząc, że jakoś zgubimy nadprogramowy czas, tymczasem Estoi ku naszemu całkowitemu zaskoczeniu, zamiast się kończyć poczęło się dopiero zaczynać. Okazało się, że po krótki spacerze pod górę otwierała się kolejna strona miasta. Nagle weszliśmy w inny świat, gdzie tym razem pieczołowicie czyniliśmy swe powinności podróżnicze, co rusz otwierając oczy ze zdziwienia. Polecam tam świetny (dopiero co otwarty za naszej wizyty) sklepik z pyszną lokalną, ekologiczną żywnością oraz drugą z wielkich atrakcji miasteczka - przepiękny różowy pałac Pousada Palacio de Estoi, pełniący obecnie funkcję ekskluzywnego hotelu. To nam przypomniało, że podróże rządzą się swoimi prawami i nigdy nie wiadomo co czeka za zakrętem. Przejazd autobusem z Faro około 20minut, koszt - 3,25e/1os.






5. Albufeira - jednak z najpopularniejszych miejscowości na wybrzeżu, słynąca głownie z bajecznych plaż. Miała być wisienką na torcie, a okazała się koszmarkiem w kolorze bieli. Oblegany kurort stanowiący mekkę rozhulanych Anglików przylatujących tam na swoje wieczory kawalerskie nie spotkał się z naszą przychylnością. Wyjście na wieczorny spacer wiązało się z przeżyciami rodem z "Kac Vegas". Czego to nasze oczy tam nie widziały! Pojawienie się w centrum po zmroku to jak dobrowolne przepuszczanie mózgu przez wyżymaczkę. Wiele hałasu o nic, widoki jakich wolelibyśmy nie podziwiać, ludzie których obawialiśmy się poznawać i zabawa jakiej na trzeźwo nie da się udźwignąć. Bez wsparcia środków odurzających to wspomnienie po prostu boli. Gdyby jednak ktoś był chętny to dojazd z Faro do imprezowego piekła, czy jak kto woli raju trwa około 1,5h. Ekstremalne wrażenia gwarantowane. Polecam spakować instynkt samozachowawczy i wolę przeżycia.



6. Plaże - więcej informacji znajdziecie w tym wpisie. Magiczne, zapierające dech w piersiach, oszałamiające arcydzieła stworzone przez naturę, zaopiekowane przez człowieka. Żywe dzieła sztuki, przy których cała reszta wydawała się zwykłą marnością. Miałam wrażenie, że tam zaczyna i kończy się świat. Oszałamiające.


A co Was zachwyca w Algarve?
Jak na razie to wszystko nas zachwyca :) W twoich zdjęciach i wpisach z Portugalii odnajdujemy wszystko to co lubimy najbardziej, piękne plaże, kameralne miasteczka zapewne wspaniała kuchnia. Całkiem możliwe, że Portugalia stanie się naszym przyszłorocznym celem. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńZaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe, że tyle podróżujesz? :) Zdjęcie z pawiem - mistrz.
OdpowiedzUsuńPortugalia w najbliższych planach. Lizbona tylko rozbudziła mój apetyt. Piękne miejsca, piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia i relacja! Pozdrowienia!!
OdpowiedzUsuńLeniwy rytm niezatłoczonych portugalskich miasteczek zachwycił moje oczy:) :Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że miałam być tam w tym roku.... ;)
OdpowiedzUsuńAlbufeira jest dla mnie sennym koszmarem :)
OdpowiedzUsuńDo listy dorzuciłabym zdecydowanie Lagos.
Teraz to się ośmieszasz.To piękne miejsce.Każdy człowiek ma inne plany na wypoczynek. A tam nie ma krzykliwych "polaczków",są natomiast cudne widoki,drzewa.Jest tanio,jedzenie WYŚMIENITE. Maria
UsuńCzekałam co napiszesz, bo w sierpniu wybieram się na południe Portugalii i szukam inspiracji. A jak widziałabyś autostop w tej części kraju? Da się, nie da się?
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie mam pojęcia, ponieważ podróżowałam głównie pociągiem. Stawiam jednak, że jak bardzo się chce to da się wszystko.
UsuńMusiałabym pojechać i zobaczyć na własne oczy te miejsca, żeby ocenić które najładniejsze, bo jak patrzę na zdjęcia to wszystkie są piękne. Zdjęcie ptaszyska obłędne!
OdpowiedzUsuńYou did a great job again. I just love your work! I think your travel posts are amazing ;-)
OdpowiedzUsuńGreetings from the Netherlands!
www.gertjanhermus.nl
Ooooh i aaaah tylko Ci babo powiem!
OdpowiedzUsuńAle mega zdjęcia! Piękne miejsca, ja na pewno 3/4 czasu spędzałabym na plaży :D
OdpowiedzUsuńhttp://modajestnaszapasja.blogspot.com/2015/06/we-can-hide-under-sheets-under-heavy.html
Będzie mi miło, jeżeli zostawisz po sobie ślad u mnie <3
Ja jestem zachwycona. Portugalii nie miałam jeszcze okazji zobaczyć na własne oczy.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i zdjęcia. Pozdrawiam Cię ciepło!
Choć byłam już w Portugalii to tych miejsc nie miałam okazji oglądać. Bardzo piękna okolica, warta zobaczenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa tam bym wolał takie spokojne miasteczka, ale popołudniami obowiązkowo na plaże :)
OdpowiedzUsuńPiękne urocze miejsca... i te budynki są śliczne:)
OdpowiedzUsuńuściski ślę:)
te miejscowości wyglądają prześlicznie-brak mi słów!
OdpowiedzUsuńJak tam cudownie. Chciałabym się teraz tam przenieść. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Birginsen.
Nie pamiętam, czy wcześniej wspomniałam, że narobiłaś mi takiego smaku na wyprawę do Algarve, na te bajeczne plaże, że może jeszcze w tym roku tam zawitam! ;)) A że uwielbiam się snuć sennymi uliczkami z dala od tłumów, kierunek wydaje się idealny, pozdrawiam gorąco :))
OdpowiedzUsuńOglądając te zdjęcia mam ochotę spakować się i tam pojechać. Rzeczywiście plaże są tam rajskie :) pozostałe miejsca też mają w sobie mnóstwo magii :)
OdpowiedzUsuńMój cel na za rok :) I przyznam, że myślałam o Albufeirze jako bazie wypadowej, więc dzięki za ostrzeżenie!
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się na kierunkiem wyjazdu w przyszłe wakacje i dzieki Tobie podjęłam decyzję :) btw świetnie się Ciebie czyta ;)
OdpowiedzUsuńAlgarve naprawdę mnie przekonuje, zwłaszcza, że marzą mi się spokojne, relaksujące wakacje spędzone głównie na plaży. Niestety, w tym roku z finansami jest nieco gorzej, a nie wyobrażam sobie całkowicie odpuścić wyjazdu. Zaczynam się zastanawiać nad pożyczką od www.credy24.pl, co sądzicie?
OdpowiedzUsuńJa byłam w Algarve w kilku miejscowościach dwa lata temu i......zakochałam się w tych plażach.widokach ,oceanie co się cofa wiele metrów.i muszlach...za 2,5 tyg znowu lece.Tym razem miejscówkę mam w Albuferii.7 nocy.Wcale mnie nie przeraża ta hołota Z Anglii co autorka opisuje.Wogule miasta mnie mniej interesują ,wieczorami wolę iść na plażę niż do miasta.Lubie podziwiać piękne widoki stworzone przez naturę.
OdpowiedzUsuńOd poprzedniego pobytu w Algarve byliśmy w wielu innych miejscach w Europie,owszem,pięknych.Ale plaże i widoki Algarve póki co są najpiękniejsze w mojej pamięci.
Krystyna
Albufeira - przepiękne, kolorowe domki nad morzem :) Bardzo malownicze to południe Portugalii. Nie byłam jeszcze w tym kraju, ale w przyszłym roku planuję Lizbonę i Porto, na południe pewnie nie wystarczy czasu, chociaż kto wie... Na pewno chętnie się tam kiedyś też wybiorę :)
OdpowiedzUsuńMiałem okazję zwiedzić kilka miast w Portugalii. Jeżdżę tam co rok/dwa lata na windsurfing. W tym roku też się wybieram, bo kupiłem na https://www.surfshop.pl/ nowy żagiel i muszę go przetestować
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym żaglem! Chyba zapożyczę, bo szczerze mówiąc nie myślałam co wziąć na podróż do portugalii, to teraz mam jakiś kierunek. Przydałby się też kapok ratunkowy żeby nie pożyczać, bo to dość spore koszty
OdpowiedzUsuń